Autor |
Wiadomość |
<
Twilight Fanfiction /
Miniaturki i drabble
~
[M] Oh, Alice
|
|
Wysłany:
Sob 20:35, 01 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
No więc ten tekst przetłumaczyłam, bo koleżanka poprosiła mnie o to na GG. Więc skoro już prztłumczyłam, to udostępniam na forum.
Tekst nie jesj jakiś wysokich lotów. Starałam się go nieco skoygować, bo gdyby tłumaczyć dosłownie byłoby mnóstwo powtórzeń.
Linki do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
Oh, Alice
Byłam sama w lesie. Z niedaleka dobiegł mnie odgłos łamania gałęzi. Niedźwiedź? Na mojej twarzy pojawiły się oznaki frustracji, kiedy przebiegłam wzrokiem po zabarwionym na żółto, obdartym kawałku pofałdowanego pergaminu w mojej dłoni. Eleganckie, czarne jak węgiel pismo na papierze formowało się w list. Ta instrukcja, jak krok po kroku trafić do domu Cullenów z mojego podwórka doprowadzała mnie do wściekłości. Było niemożliwe, aby zabłądzić! Byłam w lesie, a nie w centrum handlowym. Myślę, że Alice czasami zapomina, że… Dlaczego Alice chciała zrobić dla mnie coś takiego? Jak zawsze odpowiedź brzmi: To przecież Alice… Westchnęłam gniotąc kawałek papieru i ściskając go mocno w pięści. Powłócząc nogami ruszyłam w kierunku szeleszczących gęstwin głośno i nagle dając znać o swojej obecności.
Skręciłam w lewo i podążyłam przed siebie. Śpiew ptaków ponad baldachimem z drzew odprężał mnie, kiedy słuchałam kapanie strumienia niedaleko stąd. Nie chciałam tego przyznać, ale powoli docierało do mnie, że się zgubiłam. Naokoło mnie widać było tylko zieleń roślin, nic więcej. To było jak być w wielkiej bańce mydlanej…. Z drzewami. Ostrożnie kroczyłam ponad pozwijanymi winoroślami, a przynajmniej na tyle ostrożnie, na ile było to możliwe będąc tak niezdarnym. Wokół mnie nie było żywej duszy. Przypuszczałam, że to dobry znak. To oznaczało, że niedaleko było coś, czego zwierzęta mogły się bać.
Nagle, za swoimi plecami usłyszałam nieznaczny szelest. Odwróciłam się. Nic tam nie było. Najprawdopodobniej był to tylko wiatr. Jeszcze raz rzuciłam okiem na instrukcję. Pisało:
Idź prosto, aż ujrzysz czerwoną wierzbę.
Skręć w lewo i idź przed siebie dopóki nie zobaczysz amarylisów*.
Skręć w prawo i idź prosto, aż dotrzesz do nagietków.
Podążaj w górę strumienia, aż ujrzysz na ziemi ścieżkę.
Idź ścieżką.
Kiedy dojdziesz do końca ścieżki zobaczysz dom.
Będziesz zszokowana.
Wejdziesz do domu i głośno mnie zawołasz.
Wyjaśnię później.
Potrząsnęłam głową. Dlaczego konieczne było bym szła sama z tą instrukcją i co zaplanowała Alice? Żaden normalny człowiek by się nie domyślił… Ostatnia część zmieszała mnie. Dlaczego miałam być zszokowana? Szłam przed siebie, aż doszłam do niewielkiego wzgórza. Znad szumiącego strumienia unosiła się delikatna mgiełka aż do moich kostek, mocząca mi skarpetki. Posłusznie ruszyłam w górę strumienia i ku mojemu zdziwieniu już dziesięć minut później znalazłam małą ścieżkę. Pewna siebie i dumna podążyłam nią, zadowolona ze swojego osiągnięcia.
Kiedy doszłam do końca ścieżki, spojrzałam na dom i cała pewność siebie oraz radość wyparowały ze mnie. Gapiłam się przed siebie, czując że z szoku otworzyłam usta. Alice miała rację. Byłam zszokowana. Dlaczego? Ponieważ stałam tuż obok własnego domu! Moje usta drgnęły, by jeszcze bardziej się rozchylić, kiedy ścisnęłam gniewnie instrukcję. W pewnym momencie zamarłam… Alice Cullen dała mi instrukcję jak obejść mój własny dom przez las i do niego wrócić. Zacisnęłam zęby i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku domu, prawie że trzaskając drzwiami. Dzięki Bogu Charliego nie było w domu.
- Alice! – wrzasnęłam.
- Tak? – jej wysoki głos dochodził z salonu.
- Co to ma być, ta instrukcja? – powiedziałam tak, jakbym ją przesłuchiwała.
- Zwykła instrukcja – powiadomiła mnie, także grając.
- I do czego miała mnie zaprowadzić?
- Dokładnie tu, gdzie stoisz! – zaszczebiotała Alice.
Spojrzałam spod byka na jej zadowoloną twarz.
- Po co? – zapytałam z rezygnacją.
- Naprawdę myślisz, że dałam ci instrukcję tylko po to, żebyś błąkała się sama po lesie? Edward zabiłby mnie, gdybym zrobiła coś takiego! – powiedziała pół żartem, pół serio.
- A-lice…. – jęknęłam i przymknęłam oczy.
Posłała mi swój najpiękniejszy uśmiech. Wytknęłam język jak pięciolatka, nie do końca jej wierząc. Wyszczerzyła zęby w jeszcze szerszym uśmiechu i zaczęła podskakiwać w górę i w dół na sofie.
- Nie było zabawnie? Nie było? Nie było? – zachichotała promiennie.
- Nie – westchnęłam. Alice zeskoczyła na dół i podążyła kierunku drzwi. – Hej, gdzie idziesz? – zapytałam.
- Zabieram Emmetta i Rosalie z centrum handlowego. Edward przyjedzie po ciebie za około 30 minut, okey?
- A gdzie Edward jest teraz?
- Pomaga Carlisle’owi w szpitalu.
- O-okay, Alice. Do zobaczenia
Przed wyjściem posłała mi jeszcze krzywy uśmiech. Była cudowna, ale nie tak jak mój spokojny, porządny i ukochany Edward. Wybiegła na zewnątrz, wskoczyła do swojego żółtego porsche i zaczęła jechać powoli, przyspieszając, kiedy była już nieco dalej. Ponownie przymrużyłam powieki. Alice była ostatnią osobą, o której pomyślałabym (zapewne o Rosalie) , że mogłaby zrobić mi taki głupi żart. Zaśmiałam się w myślach. Musiałam przyznać przed samą sobą, że było to dość zabawne.
Tak jak obiecała Alice, srebrne volvo Edwarda zaparkowało na podjedźcie w ciągu pół godziny od jej odejścia. Edward otworzył drzwi i posłał mi mój ulubiony uśmiech. Spojrzałam na niego i ponownie zatonęłam w jego topazowych oczach.
- Jak ci minął dzień? – zapytał Edward.
- Dość zabawnie – mruknęłam, myśląc o Alice.
Pojechaliśmy prosto pod dom Cullenów. Niedługo będę mogła spróbować odegrać się na Alice. Uśmiechnęłam się sama do siebie. O tak, spróbuję.
----------------------------
No i koniec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 0:41, 02 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrów Wielkopolski
|
|
Ładnie....Co ja plotę? PIEKNIE !
Vampir: A może poprzez to, jakimiś argumentami?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 11:58, 02 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
A ja proszę o dłuższy komentarz Jak jest napisane w reagulaminie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 18:13, 17 Gru 2008
|
|
|
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Haha Super to jest Ach ten narwany chochlik zawsze wpadnie na jakiś zwariowany pomysł. A co to są amarylisy? Haha jestem ciekawa co Bella wymyśli jako zemstę xD Czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 18:27, 17 Gru 2008
|
|
|
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
właśnie.będzie następna część? bo nie pamiętam,co to było [M] xd
tlumaczysz świetnie,Bells ^.^
opko też fajne. napisane przez Szwaba czy Angielca? xDD ale ta Alice ma pomysły..omg.. xDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 18:36, 17 Gru 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
[M] to znaczy niestety minaturka - czyli kolejnej części raczej nie przewiduję
A opowiadanie napisane przez anglika - tłumaczę tylko angirlski, chociaż np. niemiecki też znam
A amarylisy to chyba... e... jakaś roślina? Może kwiatki?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Śro 18:36, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 23:37, 31 Gru 2008
|
|
|
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 1796
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szprotawa
|
|
Jejku co ten nasz chochlik nie wymyśli hmm... znając Belle i tak jej nie wyjdzie żadna zemsta, za bardzo kocha Alice, a ta mała szantażystka to potrafi wykorzystywać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|