Autor |
Wiadomość |
<
Twilight Fanfiction /
Biblioteka opowiadań
~
[Z] Była narzeczona
|
|
Wysłany:
Czw 18:58, 27 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Mam pozwolenie na umieszczenie tu tego opowiadania od autorki.
Pisane by: Swallow
1. Część
Cała wieczność w jego ramionach.
To to czego pragnę.
Jego uśmiech który rozświetla ponure dni. Jego głos który niczym aksamit, choć tak delikatny robi na mnie piorunujące wrażenie.
Jego oczy, tak piękne, że aż zapiera dech. Takie jakich nie ma nikt.
Kiedy przytulam się do niego czuję ciepło. Chociaż jest lodowaty, w moim ciele pojawia się ognisko. Ognisko miłości, pożądania, uwielbienia. A on każdym dniem dorzuca do niego po jednej gałązce swojej miłości.
Edward...
Patrzy na mnie z ogromnym uwielbieniem. Połyka każdy mój gest, moją mimikę. Czuję że na to nie zasługuję. Bo co ja, Bella, mogę mu ofiarować.
'Siebie' powtarza za każdym razem kiedy swoje wątpliwości wyrażam głosno. Kiwam głową,ale wiem że na niego nie zasługuję. Tyle potrafię zadać mnóstwo bólu, cierpienia a on dalej, nieprzerwanie mnie kocha.
Tak przynajmniej myślałam...
Był jeden z tych ponurych dni w Forks. Był weekend. Charlie był na rybach,a ja postanowiłam razem z Edwardem spędzić dzień na przytulaniu się w moim pokoju. To najlepsza rzecz na świecie.
-Boję się że to minie. - powiedziałam szeptem. Edward zaśmiał się cudownie.
-Najlepiej nie myśleć o złym,kiedy jest ci dobrze. - powiedział. Kiwnęłam głową. Pokierowałam swe myśli gdzie indziej. I wtedy zadzwoniła komórka Edwarda. Sięgnął po nią zdecydowanym ruchem.
-Halo? - powiedział lekko zirytowanym głosem. -Alice? O co chodzi? No, u Belli. Tak. Nie wiem, a to ważne? No dobrze. Zaraz zejdziemy.
I odłączył się. Spojrzałam na niego pytajaco.
-Alice zaraz tu bedzie. Ma ważną rzecz do przekazania. Ja już idę na dół. - powiedział i już go nie było.
Wstałam leniwie. Podeszłam do lustra i przeczesałam palcami włosy. Wyglądałam okropnie! Ale co mogłam zrobić. Musiałam do nich iść i posłuchać co Alice ma do powiedzenia.
Na dole zastałam ich w ponurej ciszy. Stanęłam obok Edwarda. Alice miała minę niewyrażającą żadnych uczuć. Podobnie mój ukochany.
-Hej, co się stało?- zapytała zdezorientowana.Edward westchnął.
-Alice miała wizję. - powiedział. Kiwnęłam głową, tego akurat się domyśliłam. Spojrzałam więc na Alice w oczekiwaniu co widziała. Od dawna nic się nie wydarzyło co by miało zakłócić nasz spokój.
Ona jednak stała nadal oparta o framugę drzwi.
-Alice! - przypomniałam jej, że istnieje. Ruszyła się w końcu. Spojrzała mi prosto w oczy.
-Miałam wizję, że ktoś przyjedzie do Forks. - powiedziała. I nic więcej.
-No ok, ale powiedz coś więcej. - denerwowało mnie juz to jej nic milczenie.
-Przyjedzie Julia Stewart. - odezwał się po raz pierwszy Edward. Spojrzałam na niego zaskoczona. Miał grobową minę. O co do cholery chodzi?
-Julia Stewart jest z Alaski, gdzie kiedyś mieszkaliśmy. Wtedy niefortunnie zakochała się w Edwardzie i..- zaczęła Alice.
-I? - dociekałam.
-I teraz chce wyjść za niego za mąż.
Zdębiałam. Że co proszę? Czy to jakiś żart?
-Ale on nie chce. Edward prawda? - kiwnął głową. - Alice, ona go nie zmusi. Przecież wiesz co knuje.
Alice westchnęła.
-Chce go wrobić w to, że kiedyś przysiągł jej że wezmą ślub. Z tego co wiem Edward był wtedy zrozpaczony myśląc, że już nigdy nikogo nie znajdzie. Jednak pod koniec naszego pobytu na Alasce Julia znalazła sobie chłopaka w którym była na zabój zakochana. Edward pogodził się z tym i uznał,że pozwoli jej żyć szczęśliwie. A ona teraz chce za niego wyjść. Jak gdyby nigdy nic. Nie cofnie się przed niczym. Ma w swojej głowie okropne plany, których nie mogę teraz rozszyfrować.
I zakończyła swoje wyznanie.
Edward pokiwał smutno głową.
Spanikowałam. W mojej głowie usłyszałam jakąś muzyczkę która zazwyczaj pojawiała się w idiotycznych serialach,kiedy coś się komplikowało. Ale to nie był serial. Była duża prawdopodobność że stracę Edwarda.
Wtedy nie pragnęłam niczego tak bardzo jak zemdleć. Jednak mój mózg pracował na zwiększonych obrotach. Nie pozwalał mi się od tego uwolnić.
Usiadłam na krześle w przedpokoju i spanikowana patrzyłam to na Alice, to na Edwarda. On próbował mi udowodnić że tamta nic nie wskóra. Ale Alice mówiła o jakichś planach których nie umie rozszyfrować.
Czemu moje szczęście musi trwać tak krótko. Ukryłam twarz w dłoniach. I co teraz będzie?
---------
Kolejne części dodam, jak ktoś to przeczyta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Wto 21:21, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 19:37, 27 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd
|
|
Ja przeczytałam!! Już to kiedyś czytałam... Było na drugim forum prawda?? Lubię je Jestem ciekawa tej Juli Czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 16:20, 28 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
Ja również,jak czekoladka,czytałam to już kiedyś. Chyba też na forum. Dawaj więcej,Bells. Wciągnęło mnie. Bardzo fajne ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 16:39, 28 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Jak chcecie, to proszę bardzo. Daję odc razu dwie kolejne części:
Część 2
Wróciłam powoli do pokoju.
'Oddychaj, oddychaj' mówiłam sobie w duchu. Usiadłam powolnie na łóżku i zaczęłam intensywnie myśleć. Może przesadziłam od razu tak panikując? Może tak naprawdę ta cała Julia nie ma żadnych asów w rękawie? Może to są groźby, spowodowane zdenerwowaniem?
W końcu uspokoiłam się na tyle by zauważyć obecność Edwarda w moim pokoju. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Jak ja bym mogła mu nie ufać?
-Bello... - zaczął i po chwili siedział już obok mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu. Wpatrywałam się w pudło leżące na szafie jak w jakiś obrazek. Nagle mną potrząsnął. -Słyszysz mnie? - powiedział. Pokiwałam głową zdezorientowana.
Tego dnia poprosiłam by przyszedł do mnie dopiero koło północy. Rzadko decydowałam się na to,ale tego dnia byłam nieprzytomna a musiałam się skupić na nauce.
Charlie wrócił wieczorem. Odgrzałam mu obiad. Usiadł i spojrzał na mnie. Tego dnia był bardzo zadowolony.
-Jak minęła sobota?- zapytał.
-Dobrze. Chcę dzisiaj się pouczyć by jutro mieć spokój. - odparłam mechanicznie. Pokręcił głową i jadł dalej. Posiedziałam z nim jeszcze chwilę i poszłam do pokoju. Nie odezwał się już żadnym słowem.
Następnego dnia pojechałam z Alice na zakupy do supermarketu. Nie wiedziałam jaki w tym sens, przecież nie musi kupować nic do jedzenia. Zasłaniała się jakimiś czasopismami. Ale trajkotała jak zwykle.
-Oh Bello. Edward mi mówił że bardzo się przejęłaś moją wizją. Nie ma co się bać. Pamiętam tę Julię. Całkiem nieszkodliwa. - wybuchnęła tutaj śmiechem. Spojrzałam na nią zdziwiona, ponieważ nie było mi do śmiechu. Widząc mój wzrok dodała: -Oj, nic nic.
Chodziłyśmy po sklepie powoli. Kiedy doszłyśmy do stoiska z gazetami Alice tanecznym krokiem podeszła do niego i wzięła parę gazet nawet nie oglądając okładek.
-Alice, po co ci gazeta 'Ogrody' z artykułem 'Jak pielić grządki'? - zapytałam. Ta jednak nic nie mówiła, pochłonięta w lekturze jakiegoś czasopisma. Pochyliłam się by zobaczyć jakie to.
Cosmopolitan.
-Bella, wiedziałaś że jest 100 sposobów aby doprowadzić faceta do szaleństwa? - zapytała. Pokiwałam głową. Na co jej to? Zbyt wiele nie wiedziałam o życiu seksualnym wampirów, ale taka lektura jednak tam chyba się do niczego nie przyda. Alice westchnęła i pokręciła głową. Po chwili powiedziała: -Intrygujące.
Na reszcie doszłyśmy do kas. Alice zatopiona w lekturze 'Auto' rzuciła pieniądze kasjerce i poszła do wyjścia. Pobiegłam za nią.
-Alice! - krzyknęłam doganiając ją. -O co chodzi? Po co ta cała szopka ze sklepem?
Stanęła nagle i rzuciła mi cwaniacki uśmiech. Po czym znów zaczęła iść w kierunku samochodu.
-Alice!!!! - tym razem byłam naprawdę wkurzona. Ta w końcu widząc że mój kres wytrzymałości przechodzi największą próbę, skupiła na mnie wzrok.
-No ok, Bella. Nie potrafisz się oddać zakupom. - powiedziała z żalem. Spojrzałam na nią z wyczekiwaniem.
-Julia będzie tutaj jutro rano. - wyznała jak gdyby nigdy nic.
Aha.
To pierwsze co przyszło mi na myśl.
-Spotkacie się pod sklepem Newtonów po południu. - dodała również.
Uchyliła mi drzwiczki auta i weszłam jak na rozkaz.
Tego wieczoru w moim pokoju nie było Edwarda. Może i był,ale kiedy zasnęłam widziałam tylko deszcz dudniący za oknem.
Część 3
Szkoła dłużyła się nieprawdopodobnie.
Na każdej niemal patrzyłam na idealny profil Edwarda.
Generalnie to tak moje lekcje mogłyby wyglądać.
'Bello, podaj dokładny opis budowy nosa Edwarda' ktoś by mi kazał odpowiedzieć. Ja bym szczegółowo to omawiała i piątka byłaby murowana.
Jednak rzeczywistość jest dużo, dużo bardziej okrutna.
Ale ogólnie rozmawiałam z nim. Usiedliśmy przy stoliku tak jak zawsze. Alice również. Trochę zaczynałam się o nią bać. Zamówiła numery Cosmopolitana z ostatnich 12 miesięcy, a teraz szczegółowo studiowała pożyczony od Jessici.
-Alice.- zaczepiłam ją, ponieważ nic niemówiący Edward był okropnie dołujący. Alice kiwnęła głową, uniosła podbródek dając mi do zrozumienia że czeka na to co powiem.
-Co się dzieje? - wskazałam na gazetę. Alice zrobiła rozbawioną minę, jednak ja dalej wpatrywałam się w nią bardzo intensywnie.
-Bello.. hmm.. no wiesz, jak byłam młodą dziewczyną takich gazet nie było...
-Alice, ty od bardzo, bardzo dawna jesteś młodą dziewczyną. - przypomniałam jej.
Jednak ta nic już nie dodała.
Postanowiłam, że będę musiała się temu przyjrzeć.
Ktoś stuknął mnie w ramię. Odwróciłam głowę. Edward siedział oparty nonszalancko o ławkę. Serce zabiło szybciej.
-Alice miała kolejną wizję. - wyszeptał. -Ta cała Julia spóźni się. Będzie dopiero wieczorem..
Wzruszyłam ramionami. Czemu się tak tym przejmował? Mówił że to nic nie znaczy. Chyba zobaczył moją minę, więc objął mnie mocno ramieniem.
-Pomyślałem, że przyjedziesz do mnie do domu. Alice zadzwoni do Charliego i wszystko wytłumaczy.- Zaproponował. Zgodziłam się. Co miałam innego do roboty. Dzisiaj do pracy szłam jedynie na chwilę, po wypłatę. Może to będą ostatnie chwile spędzone z Edwardem w spokoju? Wizja przybycia do jego domu stała się bardziej atrakcyjna.
Po odebraniu wypłaty pojechaliśmy do niego. Esme akurat pojechała do Carlisle. Jasper i Emmett oddawali się pasjonującej grze. Polegała na tym, że np. Jasper mówił, że ma przy sobie 15 dolarów. I to był początek. Emmett próbował mu wmówić że ich nie ma. Dzisiaj walka była bardzo zażarta.
-Nie masz. - zaczynał jak zwykle Emmett.
-Mam. - odpowiadał Jasper.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
-Mam.
-Nie masz.
Jasper zamilkł. Jakby mu coś przyszło na myśl. Sięgnął do kieszeni i zaczął szukać czegoś. Z chwili na chwilę robił się coraz bardziej niespokojny jednak w końcu zadowolony wyciągnął 15 dolarów i odetchnął z ulgą.
-Mam.
W takich chwilach zdawało mi się, że wampiry to jednak nie tak bardzo dobrze rozwinięty gatunek.
-Jasper! - wykrzyknęła Alice wchodząc do pokoju. Specjalnie stukała kijem od miotły by ją usłyszeć.
-Alice skarbie? - zapytał Jasper oderwany z gry. Alice oparła się o kij i wpatrywała się intensywnie w swojego ukochanego.
-Wydaje mi się,że... - zaczęła. Wszyscy w pokoju odwrócili ku niej oczy. Ona stała niewzruszona.
-No? - dopytał Jasper trochę zaniepokojony jej stanem.
-Coś mi się zdaje,że mnie zdradzasz. - oznajmiła prosto z mostu prostując się jak strona. Otworzyłam z wrażenia usta i popatrzyłam na Jaspera. Ten był zaskoczony, jednak szybko przybrał nic niemówiący wyraz twarzy.
-Myślałam, że mnie kochasz. Że jestem tą jedyną. Że nigdy mnie nie zostawisz. - tu załamała jakby teatralnie głos. - nawet nie widziałam tego w swoich wizjach bo musiałeś to zrobić niespodziewanie. Jasper! Nie mogę w to uwierzyć! - krzyknęła i opadła na fotel zakrywając twarz dłońmi.
Wpatrywałam się osłupiała na nią. Edward zakaszlał kilka razy jakby próbując się opanować. Emmett z rozdziawioną buzią wpatrywał się w swoją siostrę. Podobnie Jasper.
-O czym ty kobieto mówisz?! - krzyknął. Alice wydała jęk. Chyba wymuszony.
-Jasper. Myślisz że ja tego nie widzę? Że nie patrzysz na mnie tak jak wcześniej? Że nie chcesz mnie słuchać? Oh Jasper. - znów załamał jej się głos, jednak kontynuowała. -Próbowałam odgonić od siebie te myśli. Jasper. Oj Jasper. Weszłam przez przypadek na komputer, wiesz jaki mam do niego stosunek. I co znajduje?!!! Twoje konto na jakimś durnym portalu MySpace czy coś w tym stylu. 'YourJasper'. No pięknie. 'Mój Boże, jaki jesteś przystojny, Umówmy się' pisze niejaka BrittanyLove. Wyżej napisała 'Naprawdę? Ty mi nawet bardzo!'. Jasper!
Jasper gdyby mógł pewnie by zbladł. Ale miał nieskazitelnie białą twarz i nadal wpatrywał się gdzieś w dal. Alice wydała z siebie jęk i pobiegła na piętro. Postanowiłam pobiec za nią. Edward mnie nie zatrzymał.
-Alice? - zapytałam niepewnie wchodząc do jej pokoju. Był piękny, jednak jak dla mnie zbyt ekscentryczny.
Moja przyjaciółka siedziała głęboko w fotelu.
-Kto Ci nagadał takich bzdur że Jasper Cię zdradza?- zapytałam. Ona na te słowa wzdrygnęła się.
-Alice! - potrząsnęłam nią.
-Bello, przestań. To boli. Serce mnie boli, dusza mi się rozdziera na kawałki. - powiedziała.
-Ale ty nie masz ani serca ani duszy. - przypomniałam.
-Czy to ma jakieś znaczenie? - zapytała i zamilkła.
Siedziałyśmy w ciszy. Za oknem się ściemniało. Szukałam sposobów by ją zapewnić, że się myli. Przecież to nie możliwe. Jasper? Przecież to idiotyczne.
-Myślisz,że zwariowałam? -zapytała. Skinęłam głową. Uśmiechnęła sie ironicznie.
-Wszystko jest tutaj. - wskazała na gazetę.
Cosmo! No oczywiście, a skąd by indziej!
-Wszystko się zgadza. - dodała. Eięgnęłam po czasopismo i zaczęłam pośpiesznie czytać.
'Czy zauważyłaś ostatnio że Twój mężczyzna dziwnie się zachowuje? To może być oznaka że Cię zdradza. Jednak zanim zaczniesz go osądzać przeczytaj zwierzenia naszych czytelniczek:
Betty, 34 - Z Michaelem byłam od ponad pięciu lat. Seks był zabójczy. Rozmawiało nam się fantastycznie. Jednak któregoś dnia zauważyłam że nie chce ze mną rozmawiać. Pomyślałam: zły dzień. Dałam mu trochę spokoju. Jednak takie zachowanie się powtarzało. Z coraz większym przerażeniem zauważałam nasze oddalenie się.
W pracy koleżanka poprosiła mnie o wydrukowanie paru rzeczy. Zgodziłam się. Rzadko wchodziłam na komputer. Jednak mój chłopak często na nim była. I co zobaczyłam? Serwisy randkowe na których podawał się za 'Zabójczego Miśka'. Powiedziałam mu o tym. Przyznał się jednak powiedział że to nic nie znaczy....'
-Alice, chyba tym się nie kierujesz? - zapytałam z niedomierzeniem odkładając te bzdury. Kto jak kto, ale ta dziewczyna powinna wiedzieć, że to bez znaczenia. On WAMPIREM. Ona nimBYŁA. A Jasper ją kochał.
-Bello, proszę zostaw mnie samą. - poprosiła. Zgodziłam się posyłając jej spojrzenie mówiące o tym, że mnie zadziwia. Przecież przez to nie mogą się rozstać!!
Wróciłam do pokoju. Było w nim cicho. Edward siedział wpatrzony w zegar. Jasper miał opuszczoną głowę. Co się dzieje?!
Nagle zadzwonił dzwonek. Jezu, w końcu Esme. Może jakoś to przerwie.
Edward wstał i podszedł do drzwi. Usiadłam na fotelu. Kiedy wszedł nie było obok niego mojej kochanej Esme.
Zamiast niej stała wysoka, czarnowłosa przepiękna dziewczyna o pięknych ustach i okropnie długich rzęsach które było widać nawet z dzielących nas 10 metrów. Ubrana na biało wyglądała nieprawdopodobnie pięknie.
-Cześć, to ja Julia. - przywitała się, a moje serce stanęło na parę dobrych sekund.
-----------
I już. Kolejne części niebawem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 17:44, 28 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd
|
|
Ojojojoj!! O co chodzi Alice?! Udaje?? Myśli tak naprawdę?? Uwierzyła w te brednie?? Jasper naprawdę ma konto na MySpace?? xD Idę go szukać!! xDxD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 17:55, 28 Lis 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Szukaj, szukaj, a na pewno znajdziesz Hehe.... a bym się uśmiała, gdybym znalazła. A Alice czasem łatwo przekonać. Ona ma takie swoje "małe" obsesje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 12:47, 07 Gru 2008
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Część 4
Zaczęłam w końcu oddychać. Raz, dwa, trzy... Tlen doszedł do mojego mózgu.
Julia Stewart weszła zgrabnym krokiem do salonu i zaczęła się z każdym widać. Podała mi rękę, chociaż zdawało mi się że w jej pięknych oczach zobaczyłam rozbawienie.
U góry schodów pojawiła się Alice. Miała potargane włosy i wyglądała jakby dopiero co się przebudziła, chociaż to oczywiście było niemożliwe.
-Cześć Julia. - przywitała się i podała jej rękę, gdy już zeszła. Przybrała miły wyraz twarzy.
-Cześć Alice. - Julia potrząsnęła energicznie jej dłonią. Ta dziewczyna była dziwnie radosna. Irytowało mnie to. Zaraz miała wywrócić moje, już tak, pokręcone życie do góry nogami.
-Żebyście wiedzieli jak mi się ta podróż dłużyła. - powiedziała siadając na kanapie. Wyciągnęła swoje długie nogi i uśmiechnęła się sama do siebie. -Zastanawiałam się czy bym mogła u Was przenocować, ale jeśli to jakiś kłopot znajdę jakiś hotel w mieście.
Czekałam z przejęciem na odpowiedź rodzeństwa. Pierwszy odezwał się Emmett.
-Pewnie, na pierwszym piętrze jest wolny pokój.
I było jasne. Serce podskoczyło mi do gardła na tę myśl ,jednak próbowałam pozbyć się wszystkich myśli.
Rozmowa kręciła się w okół podróży. Odzywał się głównie Emmett, czasem dodawał coś Jasper lub Alice. Kiedy Julia się znudziła wstała i zaczęła wędrować po salonie. Związała wstążką swoje piękne włosy i wróciła do nas. Usiadła przy Edwardzie.
-Przejdziemy się? - zapytała go. Czekałam na odpowiedź. Zobaczyłam jak mój ukochany kiwa głową i po chwili idą do ogrodu.
Zostałam sama, nie licząc trójki Cullenów w salonie. Zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Rosalie. Przyglądałam się napiętej sytuacji Jaspera i Alice. Ta patrzyła cały czas w przeciwległą stronę co Jasper. Atmosfera była nie do zniesienia. Tak samo jak to, że nie wiedziałam co dzieje się w ogrodzie. To było okropne.
Po paru minutach do domu wpadła Rosalie. Przywitała się ze wszystkimi i usiadła koło mnie. Na widok dziwnej sytuacji spojrzała na mnie pytająco.
-Jasper i Alice się pokłócili. - szepnęłam. Pokręciła głową, że rozumie. Po chwili dodałam: -I Julia przyjechała. Jest teraz z Edwardem w ogrodzie.
Chociaż próbowałam to powiedzieć bezbarwnym głosem, Rosalie usłyszała w nim nutkę histerii. Spojrzała na mnie pokrzepiająco i wysłała mi jeden z uśmiechów o nazwie 'wszystko będzie okej'.
Edward i Julia wrócili 10 minut później. Ona była nadal radosna. On miał nieodgadnioną twarz.
-Rose! - krzyknęła Julia będąc po chwili przy dziewczynie. Przytuliła ją serdecznie i wymieniła kilka uwag co do wyglądu. Obok siebie wyglądały jak dwie nimfy, albo przynajmniej zwyciężczynie jakichś konkursów piękności.
Siedzieliśmy tak trochę. Rozmowy pojawiały się i znikały. Ja nie otwierałam buzi czując się niepotrzebna w tym towarzystwie. Jeszcze myślałam o tym co się zdarzyło w ogrodzie.
W końcu Edward wstał i powiedział do mnie:
-Odwiozę Cię do domu.
Zgodziłam się. Pożegnałam się z towarzystwem i szybko wybiegłam na dwór.
Edward był milczący, co mnie doprowadzało do szału. Kiedy jechaliśmy samochodem myślałam, że zwariuję. w końcu rozkazałam:
-Zatrzymaj się!
Edward był zaskoczony, ale zrobił to o co prosiłam. Staliśmy na poboczu, było ciemne a ja wpatrywałam się w jego cudowne oczy. Pochyliłam się ku jego twarzy i odważnie pocałowałam. Jeden pocałunek, drugi. Zaczęliśmy się całować, ale było w tym dużo napięcia. To też było irytujące. Nie mogąc tego znieść raptownie się odsunęłam.
-Powiedz o co chodzi! Nie mogę tego znieść! - rozżaliłam się i spojrzałam przed siebie. Tak mnie to denerwowało! Czy uczucia Edwarda nie były szczere?
-Bello... - zaczął. Skupiłam się na jego głosie. -To nie Twoja wina.. Muszę to przemyśleć .. i ... jestem rozdarty. To trudna sytuacja. Daj mi czas.
Moja mina była nieodgadniona, przynajmniej na taką starałam się kreować. Ale naprawdę moje serce rozdzierało się na kawałki. Czułam się okropnie.
-Jedź. - powiedziałam. Edward zaczął znowu prowadzić. Kiedy dojechaliśmy do domu, nadal nic nie mówiłam.
-Nie przychodź. - poprosiłam i wyszłam.
Leżałam w łóżku kreując swój plan. Czasem pojawiały się natrętne przypuszczenia co teraz robi Edward. I Julia...
Rano wstałam i szybko umyłam się i przebrałam. Wybiegłam z domu czym prędzej i wsiadłam do furgonetki. Edward nie zdążył przyjechać.
Pod szkołą było jeszcze niewiele osób. Uf, miałam nadzieje, że Alice nie widzi co planuję albo przynajmniej mnie rozumie i nie powie nic bratu.
Stałam pod szkołą czekając na Mike'a. Kiedy zobaczyłam go wyłaniającego się z samochodu podbiegłam szybko.
-Mike! - przywitałam się. Spojrzał zaskoczony, ale na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech.
-Cześć Bello. - powiedział. -Ślicznie dziś wyglądasz.
Uśmiechnęłam się słodko. Uf, wszystko idzie zgodnie z planem.
Lekcje mijały dość powolnie, ale nie przeszkadzało mi to. Edward w szkole był, ale jak zwykle milczał. Idealnie się składało.
Nadeszła biologia. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do klasy. Edward już tam siedział. Ostatnio jakoś wychodziło tak, że coraz rzadziej razem chodziliśmy na lekcje..
Położyłam moją torbę na ławce. Rozglądnęłam się po sali i zobaczyłam Mike'a. Uśmiechnęłam się promiennie i podbiegłam do niego. Również ucieszył się na mój widok.
-Mike!- znów krzyknęłam na jego widok tak jak na parkingu. Usiadłam na skraju jego ławki i spojrzałam na nigo zalotnie. -Super fryzura. - pochwaliłam. Dzisiaj miał włosy postawione na żel. Wyglądało to dość zabawnie ale pasowało mu.
-Dzięki Bello. - powiedział , widocznie połechtany tą uwagą. Gadaliśmy swobodnie. Mrugałam zalotnie rzęsami i miałam nadzieje, że wygląda to dobrze, a nie tak jak zwykle wychodziło, czyli - żenująco.
Kątem oka zobaczyłam, że Edward zaskoczony przygląda się nam. Po dzwonku pochyliłam się do Mike'a i szepnęłam mu do ucha: -Spotkamy się po lekcjach.
Zeszłam zgrabnie z ławki, jednak straciłam równowagę, ale się nie przewróciłam. Usiadłam tuż przy Edwardzie i wypakowałam torbę.
Nadal był widocznie zaskoczony ale nic nie mówił.
Po lekcji szliśmy obok siebie na stołówkę. Nic nie mówił ,ale poczułam napięcie. Przy stoliku usiadłam obok Mike'a.
Jednak moją uwagę na tej przerwie zwróciła Alice. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu przefarbowała włosy na jasny rudy i ja wyprostowała. Wyglądała ładnie, ale dość dziwnie. Ubrała się w obcisłe jasne dżinsy i bluzkę z dekoltem. Zszokowana przyglądałam się jej. Malowała paznokcie na różowy kolor i co i rusz przeglądała się w lusterku. Wyszła wcześniej ze stołówki i ja pobiegłam za nią.
-Alice! - zawołałam. -O co tu chodzi?
Uśmiechnęła się i poprawiła włosy.
-Zmieniam wizerunek. - wyjaśniła i poszła zgrabnym krokiem przed siebie. Dopiero teraz zauważyłam że ma okropnie wysokie szpilki.
Zaczęłam iść w kierunku sali od angielskiego. Była to ostatnia lekcja. Byłam bardzo zaskoczona, gdy pojawił się koło mnie Edward.
-Bella. - zaczął.
-Słucham? - nadstawiłam ucha.
-Czemu to robisz? Czemu flirtujesz z Mike'm Newtone'm?! - był jakby wzburzony. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Nie mogę? - zapytałam.
-No.. możesz. Ale tak nie wypada. Chodzimy ze sobą. Są jakieś zasady. - zacząło tłumaczyć, jednak nie bardzo przekonany.
-Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że nawet w najlepszym związku jedna ze stron nagle zaczyna je łamać.
I odeszłam wchodząc do sali. Edward stał z rozdziawioną buzią i wpatrywał się we mnie z wielką powagą. Po chwili poszedł w druga stronę i już go nie było.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 17:53, 07 Gru 2008
|
|
|
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd
|
|
Hahaha!! Niezły plan miała Bella xDxD Ciekawe o czym gadali Edward z Julią... A Alice xDxD Zmieniam wizerunek... xDxD Nie wyobrażam sobie jej w rudym i takich ciuchach xDxD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 22:16, 26 Sty 2009
|
|
|
Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: La Push
|
|
Bells, proszę o następną cząstkę, proooszę. Ja to czytam, to jest boskie, chociaż niepokoi mnie ta Julia i Edward. I niepokoi mnie, że Bella się zniżyła do tego poziomu zacząwszy flirt z Newtonem. xD Proszę, proszę, błagam, dziękuję, proszęęę. ;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 14:51, 27 Sty 2009
|
|
|
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 1796
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szprotawa
|
|
JA tez przyłączam się do apelu o dalszą cześć. A Alice i rudy kolor włosów? Nie!!!!! I różowe paznokcie? kolejne nie:D A Bella ma niezły plan, należy sie Edwardowi ze poszedł jakąś Julią i sobie spacerował po ogrodzie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 16:35, 28 Sty 2009
|
|
|
Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: La Push
|
|
Oł jeee. Alice i Nessie proszą o następny rozdział. Alice, musimy coś z tym zrobić! Błagać? Na kolanach? Matko, proszzęę, ja muszę doczytać kolejną cześć, bo się załamię i... i... och, proszę! Tak ładnie grzecznie słodko ślicznie fajnie proszę.
Dobra, może przesadziłam. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 17:35, 03 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Więc proszę Was bardzo Kolejną cząstka
Część 5
Po lekcjach Edward na mnie czekał przy moim samochodzie. Próbowałam go zignorować, ale nie dałam rady. Westchnęłam więc.
-Możesz się odsunąć? - zapytałam nie patrząc na niego. Nie odpowiedział próbowałam go odepchnąć ale złapał mnie za nadgarstek.
-Nie mogę. - powiedział. Wkurzyłam się na niego. Bo co on sobie myśli?! Jest moim właścicielem czy co?!
-Edward, proszę Cię bardzo grzecznie byś się odsunął ,bo chcę wejść do samochodu. - warknęłam. Odsunął się w końcu puszczając moją rękę. Otworzyłam drzwi samochodu i nim się spostrzegłam Edward już po drugiej stronie wchodził do niego.
Wkurzała mnie ta jego nachalność. O co mu chodzi?
-Edward. Chyba ktoś na Ciebie czeka. - powiedziałam wskazując na jego volvo. Stał przy nim nie kto inny jak Julia Stewart.
Edward się zmieszał. Chociaż serce biło mi szybciej, nadal czułam typowy syndrom zazdrości, miałam zaciętą minę. Edward westchnął i już go nie było. Stał teraz przy Julii. Odpaliłam samochód i odjechałam. Nawet nie spojrzałam w ich stronę, co uważam za mój mały sukces.
Dojechałam do domu i odrobiłam lekcje. Zaczęłam przygotowywać dla Charliego obiad - pieczeń z frytkami. Dość dziwne połączenie, ale kiedy ostatnio mu to podałam, Charlie był zachwycony.
Kiedy wszystko skończyłam, spojrzałam na zegarek. Dopiero piąta. Westchnęłam i włączyłam telewizor. Leciała powtórka Oprah Winfrey Show. Jednak nie dane mi było nawet skojarzyć o czym jest program, bo moje myśli zagłuszył dzwonek do drzwi.
Wstałam niechętnie i je otworzyłam. Na progu stała Alice. Nadal miała rude włosy, nadal miała wysokie obcasy i niestety nadal w ręce trzymała Cosmo.
-Cześć Bello. - przywitała się i ucałowała mnie w policzki. Zszokowałam się czując inny zapach niż zwykle. Ten był ostry, jakby wulgarny. Odgadłam że Alice musiała kupić jakieś perfumy. -Idziemy.- rozkazała i pociągnęła mnie za sobą.
Wyrwałam się i powiedziałam, że muszę powyłączać wszystko i zamknąć drzwi. Poczekała na mnie cierpliwie i już szłyśmy do jej samochodu. Dzisiaj był to różowy lexus.
Różowy lexus?!!!!!!!
-Śliczny, prawda? - powiedziała i poklepała z uznaniem nowe cacko. Pokiwałam głową, chociaż zakręciło mi się w głowie od tego różu.
Jechałyśmy szybko i po chwili byłyśmy przed małym centrum handlowym, jedynym w Forks. Weszłyśmy i pokierowałyśmy się do małej kawiarni. Nie miałam na nic ochoty i dziwiłam się czego szukała tam Alice.
-Napijesz się coli, prawda? - zapytała uśmiechając się słodko. Kiwnęłam głową mimo woli. usiadłyśmy przy stoliku przed kawiarnią. Alice malowała paznokcie, a ja piłam colę. Czekałam aż moja przyjaciółka zacznie temat. I nie przeliczyłam.
-Słuchaj. Zalogowałam się na jeden portal randkowy. - tu zachichotała. - i pisze z takim jednym facetem. Chuck się nazywa. Mieszka w Bostonie.
-W Bostonie? - zdziwiłam się. Przecież to było na drugim końcu Ameryki.
-No właśnie też się przeraziłam tej odległości, ale powiedział że niedługo przyjeżdża do Seattle. Chcę się z nim spotkać. - znów zachichotała.
Pokiwałam głową.
-Jest przystojny. Ma 22 lata. I ma zielone oczy! Poważnie! Wyczytałam, że to oznacza iż jest inteligentny, ma charyzmę i. - chichot. -duże przyrodzenie.
Wpatrywałam się w nią osłupiała. Co za pierdoły ona gada? Facet z Bostonu? Zielonooki, inteligentny i z dużym przyrodzeniem? Chyba zwariowała.
-Jestem taka podekscytowana i... - przerwała zmieniając nagle wyraz twarzy. Wpatrywała się w coś z duzym skupieniem. Spojrzałam w tę samą stronę co ona.
I również mnie zatkało. Ostatnio za często się to zdarzało, i to niemal zawsze z powodu Cullenów.
Przy sklepie z butami stał nie kto inny jak Jasper. Miał obcisłe, czarne lateksowe spodnie. Równie obcisły biały podkoszulek oraz japonki (w Forks?!!). Włosy postawione żel i czarne okulary przeciwsłoneczne wyglądały dość dziwnie jak na Forks. I dość dziwnie jak na Jaspera!!!
Flirtował z kimś. Był to.. facet?! Myślałam, że mi się przywidziało, ale przetarłam oczy. Jasper był.. gejem?! To chyba jakiś żart? Czy wszyscy naprawdę zwariowali? Czułam się jak w jakimś zakładzie czubków.
-Jasper! - krzyknęła Alice. Szła właśnie do niego. Zaczęli się kłócić. Postanowiłam że pójdę. Jak coś podjadę autobusem do domu.
Jednak nie dane mi było wrócić do niego, bo przed centrum spotkałam Mike'a Newtona.
-Bello! - ucieszył się na mój widok. Pomachałam mu. Szedł z dwoma kolegami. Nie znałam ich zbytnio.
-Cześć Mike. - przywitałam się.
-Właśnie razem z kumplami wracamy ze sklepu. Robimy małe spotkanie u mnie w domu. Przyłączysz się?
-Jasne. - zgodziłam się. Byłam dość wcześnie i chciałam zapomnieć o tym co zobaczyłam.
Jak się okazało jego koledzy nazywali się Jason i Bruce. Zajechaliśmy pod dom Mike'a i weszliśmy do środka. Z czasem pojawiło się więcej osób. Było parę dziewczyn. Większość piła piwo, ja jednak odmówiłam. Nie lubiłam alkoholu.
-Cześć. Jestem Monica. - przedstawiła się średniej wysokości blondynka. Wyglądała sympatycznie, ale też trochę tak jakby brakowało jej szóstej klepki.
-Cześć. Bella.
-Słuchaj, przyszłam tu z koleżanką, zbyt wielu osób nie znam. - puściła perskie oko. Uśmiechnęłam się.
-Nie amrtw się. Większość znam z widzenia. - pocieszyłam. Pokiwała głową. Długo nie miałyśmy tematu do rozmowy, aż w końcu zaczęła.
-Ostatnio mieliśmy w szkole temat o ludziach prehistorycznych. Mamuty, te sprawy. Wiesz o co chodzi, nie?
-No wiem.
-I pani nam mówi że oni większość czasu spędzali w jaskiniach. Jedli tam, spali. I ja się trochę zmartwiłam.
-Dlaczego?
-Bo wiesz, ja byłam w zeszłe wakacje z rodzicami na wycieczce i zwiedzaliśmy jaskinie. I przez cały czas nie miałam tam zasięgu w telefonie. I jak usłyszałam o tych ludziach co mieszkali w tych jaskiniach to myślę sobie, że dla nich musiało być to ciężkie. Pewnie nikt nie mógł się do nich dodzwonić.
Aha.
Wyprowadziła mnie z psychicznej równowagi ta dziewczyna. Postanowiłam jeszcze chwilę posiedzieć i wyszłam.
Tym razem chciałam po prostu dotrzeć do domu i nie spotykać już nikogo. Udało się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 19:37, 03 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: La Push
|
|
Jasper to gej? ^^ Och, nie. Ale i tak ten kawałek mnie całkowicie rozbroił. xD Te jego włosy postawione na żel i okulary... Ha ha! I ta kłótnia Alice z nim - chciałabym ją usłyszeć. A Edward? Co dalej z Edwardem? Och. Nie mogę się doczekać następnej części. :] P.S. Nienawidzę Juli Stewart, nienawidzę! <wrr>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 20:13, 03 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Następna część będzie, jeśli ktoś jeszcze to skomentuje
A Jasper ... - mogę ci obiecać, że nie będzie miał romansu z innym facetem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Wto 20:15, 03 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 20:25, 03 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
|
O matko!xD
Ale przecież Jazz... ja nie moge... żel... noe moge sie po tym pozbierać!xD
Ja też jej nienawidze, głupia wampirzyca!
A ff świetny, czekam na cd!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 20:53, 03 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Na życzenie - ale teraz czekam już na 3 komantarze
Część 6
Cały weekend spędziłam w domu. Ani razu nie wyszłam. Odpoczęłam trochę psychicznie i już w niedzielę wieczór absurdalne zdarzenia z zeszłego tygodnia wydawały się bardzo odległe.
Rozmawiałam też z Charliem o zakupie nowej lodówki. Obecna, prehistoryczna, już nie mroziła. Charlie starał się mi wmówić, że to żaden problem.
-Tato, nawet lodów nie można mrozić. - marudziłam.
-Kochanie, jeśli będzie chciała mrozić lody to wystawisz je za okno. W Forks niemal zawsze jest minusowa temperatura.
-A szynka, masło, mleko...
-Nie marudź. Ta jeszcze trochę wytrzyma.
-... ser, jogurty, piwo.
-Piwo?
-No tak. Co sobie pomyślą, gdy zobaczą, że policjant trzyma piwo za oknem? I to taki ważny policjant!
-Chyba masz rację.
No i we wtorek jedziemy po lodówkę. Moim samochodem..
Poniedziałek był mroźny. Kiedy się obudziłam, o szóstej, było jeszcze trochę ciemno. Umyłam się, spakowałam, ubrałam i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Charlie siedział przy stole i przeglądał jakiś katalog. Nasypałam sobie płatek, zalałam mlekiem i usiadłam naprzeciw niego.
-Co to? - zapytałam wskazując łyżką na katalog.
-Lodówki. - odpowiedział lakonicznie.
Siedzieliśmy w ciszy. Kiedy zjadłam śniadanie podeszłam do jego krzesła.
-I co ciekawego widzisz?
-Wiedziałaś, że są lodówki, które są podłączone do internetu i jeśli np. czegoś ci zabraknie, a jest to zaprogramowane w lodówce, automatycznie zamawiają to w internecie.
-Słyszałam. To chyba w Chinach takie robią..
-Albo np. jeśli wchodzisz do kuchni, lodówka to wyczuwa i mówi 'Witaj Charlie. Jak ci minął dzień?', ja odpowiadam, że dobrze,a ona 'To świetnie. Życzę ci miłego dnia'.
-Wiesz to ja już bym wolała psa. - uśmiechnęłam się do niego. Pokiwał głową. Stanęło na wysokiej, srebrnej. Kosztowała chyba 300 dolarów. Zaoferowałam się, że dołożę 75 dolców. Oczywiście, wedle moich przewidywań, Charlie nie zgodził się.
O wpół do ósmej wyszłam z domu. Poczułam przyjemne, rześkie powietrze, które sprawiało radość tylko po paru dniach siedzenia w domu.
Jechałam powoli. Wszystko wydawało się senne. Nawet drzewa wyglądały jakby zaraz miały paść ze zmęczenia. Co jakiś czas otwierałam szerzej oczy, by nie zasnąć.
Na parkingu bło już dużo osób. Większość rozmawiała wesoło, opowiadając co robiło w weekend.
Wysiadłam ociągając się. Po chwili był przy mnie Mike. Zaczął opowiadać mi jak skończyła się impreza.
-I jedna Olivia tak się upiła, że gdy wyszła zaczęła śpiewać hymn. Przewróciła się na schodach i rozbiła głowę. Było tyle krwi, że...
-Tych szczegółów możesz mi oszczędzić. - poprosiłam. Kiwnął głową i kontynuował.
Słuchałam go jednym uchem. Ogólnie to rozglądałam się po parkingu. Przed oczami mignęła mi znajoma sylwetka. Przyjrzałam się uważniej. Jasper. Jasper! Siedział na ławce po drugiej stronie ulicy. Wyglądał normalnie. To znaczy, nie miał już japonek, włosów na żel itp.
Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko i gestem przywołał do siebie. Przeprosiłam na chwilę Mike'a i przebiegłam przez ulicę.
-Hej Jasper. - przywitałam się. Pokiwał głową. Usiadłam obok niego. Ławka była trochę wilgotna, ale uznałam, że dla Jaspera zrobię i takie poświęcenie, że potem będę wyglądała jakbym popuściła w majtki.
-Cześć Bello. Dobrze, że akurat się spotkaliśmy. - mówił cicho. Byłam ciekawa co chce mi powiedzieć.
-A gdzie się podziały hmm.. Twoje atrybuty? No wiesz, japonki, okulary, te sprawy. - mimo największych chęci nie mogłam opanować chichotu.
-Tak się zastanawiałem i uznałem, że chyba lepiej będzie jak zostanę skinheadem.
-Nie, nie, nie. To ja już wolę z Tobą chodzić na zakupy.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Ucieszyłam się z tego, że raczej Jasper na razie będzie po prostu Jasperem.
-Chciałem z Tobą porozmawiać. - wyznał.
-Domyśliłam się.
Zamilkł na chwilę po czym zaczął:
-Edward jest nieszczęśliwy. Tęskni za Tobą.
Zaczęłam się głośno i absurdalnie śmiać. Kiedy się uspokoiłam, Jasper dalej miał swoje oczy, poważnie, utkwione we mnie.
-Jasper, posłuchaj... Myślałam nad tym. Chociaż szaleję za Twoim bratem, wiem że związek między nami nie ma sensu. Ja jestem człowiekiem, on wampirem... Sądzę, że Bóg i wszystkie niebiosa by wolały byśmy zakochali się w kimś z naszego gatunku. - zawiesiłam głos, po czym dodałam: -Tylko, że on ma ułatwione zadanie. Niedługo się ożeni. Wszystkie rany się zabliźnią. Jednak ja czuję, że moje będą jeszcze otwarte przez najbliższe kilkaset lat.
Uśmiechnęłam się smutno. Jasper pogładził mnie po ramieniu. To była dziwna sytuacja. Nie pomyślałabym, że o takich rzeczach będę mówić Jasperowi. Prędzej Alice, Rosalie..
Milczeliśmy. Chyba to był najlepszy komentarz. Po paru minutach odezwałam się:
-A co z Tobą i Alice?
Byłam ciekawa jak rozwinęła się sytuacja i co zdarzyło się po tym spotkaniu w centrum handlowym.
-Oj, Bella.. Ja już totalnie do tego nie mam głowy. Zrobiła mi dziką awanturę. Krzyczała, że robię z siebie idiotę. Oczywiście ja też wyrzuciłem z siebie to i owo. Ona chyba zwariowała. Czyta horoskopy..
-A ona wie w ogóle kiedy się urodziła? - zdziwiłam się.
-Ogólnie to nie, ale uznała, że ona będzie najlepszym koziorożcem. Więc wertuje wszystkie gazety, strony internetowe. Rozumiesz? Strony internetowe! Zablokowała wejścia na wszystkie portale społecznościowe w Ameryce!
Rzeczywiście, z Alice było coś nie tak. Trzeba będzie się nad nią zastanowić. Ale akurat wtedy musiałam iść na lekcje.
-Jasper, wybacz, zaczynają mi się lekcje. Dzięki za rozmowę.
-Ja też Ci dziękuję, Bello.
I odeszłam. Kiedy wchodziłam do budynku, nagle koło mnie przeszedł Edward. Jasny gwint! Zupełnie o nim zapomniałam. Pewnie podsłuchiwał.
-Bello..
-Nie, Edward, nie będę druhną na Twoim ślubie.
I poszłam dalej. Zatrzymał się zaskoczony. Postanowiłam, że poproszę aby mnie przeniesiono na biologii do innego stolika. A jak będzie potrzeba to mogę i nawet na podłodze siedzieć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 21:19, 03 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
|
O matko, ten ostatni tekst Belli był mocny:)
Ale i rozmowa z Jasperem mnie troche zdziwiła, ale pozytywnie bo go uwielbiam:)
Czekam na cd!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 17:13, 10 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd
|
|
Hoł hoł ja też xD
Juhu Alice będzie koziorożcem jak ja!! xD
Boże ale ktoś musi mieć wyobraźnie żeby takie głupoty wymyślać xD hahaha xD
Jszcze jeedna osoba i będzie następna część!! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 17:20, 10 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
Hahaha!! xDxD Dobreee! I ta lodówka!! Cześć Charlie xD
Chociaż trochę brak mi atrybótow JAspera.. Nie no joke xD
Ale fajnie Czoko, jest jak Alice xD Chociaż ja wolałąm jej starą wersję. Bez różowego lexsusa...
Ale aż dziwne że Jasper nie potrafi sobie odblokować tych portali, nie??
[to nieprawda,że Czoko mi to sama napisała i kazała wkleić. nieprawda. xd]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 21:29, 10 Lut 2009
|
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Teraz chyba 7 tak? xD
Część 7
7.
Tata kupił lodówkę.
Można powiedzieć, że razem ją kupiliśmy
-Teraz takie małe lodówki robią? - dumał nad biedną mikrofalówką totalnie skupiony i zafascynowany.
-Ojj tatoo. - jęknęłam tylko.
W końcu ujrzeliśmy wysoką, srebrną.
-Niezła sztuka. - gwizdnął Charlie. Schowałam twarz w dłoniach, ale z tym musiałam się zgodzić.
I przywieźliśmy lodówkę do domu. Charlie od razu się z nią zaprzyjaźnił. Żałował, że nie kupiliśmy tych co są podłączone do internetu i co nie wydają dźwięków. Postanowiłam wtedy że poszukam dla niego jakiegoś psa...
W szkole było tak samo jak zwykle. Edward nadal siedział ze mną niemal na każdej lekcji. Znosiłam to dzielnie. Nie raz miałam ochotę go dotknąć, uścisnąć dłoń...
Uścisnąć dłoń?! Miałam ochotę całować go jak oszalała.
Ale zamiast tego udawałam zimną i niedostępną. Przynajmniej tak to miało wyglądać. I chyba wyglądało.
-Bella? - zagadał do mnie na angielskim. Odwróciłam się do niego, jakby wyciągnięta z naprawdę interesującego tekstu na temat najbardziej przełomowych dzieł XVIII wieku.
-Słucham Ciebie? - zapytałam, kładąc nonszalancko ręce na ławce. Westchnęłam również, co wyglądało jakby mnie to czekanie na jego słowa nudziło.
Ale on nic nie mówił. W końcu , mimo moich starań, spojrzałam na niego wyczekująco. On tylko odchrząknął (po co?), wstał i poszedł na środek sali.Nauczyciel był ogromnie zdumiony. Do końca lekcji pozostały ledwie dwie minuty, a tu Edward wychodzi na srodek. Wpatrzyłam się w niego tępo.
-Chcę ogłosić wszem i wobec, że dnia dzisiejszego obiecuję sobie i Wam, że Bella znów będzie mogła mi zaufać. - powiedział tylko, podszedł do naszej ławki, wziął plecak i wyszedł. Musiałam wyglądać dość żałośnie, siedząc z otwartą buzią z której , bałam się, być może wyciekała mi ślina.
W końcu zadzwonił dzwonek. Flegmatycznie zaczęłam się pakować. Podszedł, oczywiście, Mike.
-O co chodzi Cullenowi? - zapytał. Zachichotałam dość histerycznie. Spojrzał na mnie pytająco.
-Nie wiem. Jest dość dziwny, ostatnio widziałam jak całuje się z kotem na ławce.
Mike utkwił we mnie wzrok, całkowicie zdumiony.
-Hehehe, kto by się spodziewał. - znów zarechotałam.
-Bello, dobrze się czujesz? - zapytał mój przyjaciel zatroskany.
-Chyba nie.
I znów chichot.
Środy zawsze mnie nudziły...
Piątek przyszedł szybko. Czułam się niezbyt dobrze, miałam wrażenie że wariuję.
Szczególnie wtedy, kiedy wracałam do domu, a Charlie już siedział zagadany z lodówką.
Tak, tak. Zagadany z lodówką. L O D Ó W K Ą.
-Wiesz, moja droga, praca policjanta nie jest taka prosta jak Ci się wydaje. Widzę Twoje zaskoczenie, ale taka jest prawda. Całe Forks oczekuje ode mnie cudów. Ale ja jestem tylko człowiekiem. Charlie Swan - tak mam na imię. Biedny Charlie, oj biedny..
-Czesć tato. - przywitałam się niepewnie.
-Oo, Bells, skarbie chodź do mnie. Właśnie rozmawiam z Abrą...
-Abrą?
-No, z ta piękną panią co stoi obok mnie. - wskazał na lodówkę.
-Tato, wszystko w porządku? - zapytałam.
-Oczywiście. Czemu pytasz?
-Bo rozmawiasz z lodówką?
Charlie bardzo się zdenerwował.
-Isabello Swan! Nie mogę uwierzyć, że tak mówisz o Abrze! Nie widzisz, że jest jej przykro?! Bardzo się na Tobie zawiodłem! Idź do pokoju i nie wychodź dopóki nie zastanowisz się nad własnym postępowaniem!!!
Teraz się darł. Trochę się go przestraszyłam. Myślałam, że jest pijany, ale w ręce trzymał tylko herbatę.
Czym prędzej pobiegłam do pokoju.
Czy ten świat wariuje?!
Siadłam do komputera. Odpalał się trochę czasu, ale w końcu mogłam wejść na Internet.
Weszłam na MySpace i wpisałam w wyszukiwarkę.
JASPER CULLEN.
Wyskoczyło mi jedno okienko. I ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, na zdjęciu była postać Jaspera.
Weszłam na stronę. Była fioletowa, było na niej pełno zdjęć.
Zaczęłam po kolei czytać.
'Boję się, boję się, boję się, boję się, boję się'. - pisąło w miejscu na opis. Ogólnie strona była dość dziwna. Wyłączyłam komputer, poniewaz nie chciało mi się dalej czytać.
Co mam robić?
Wyszłam z pokoju po cichu. Charlie siedział w kuchni. Słyszałam tylko:
-Abro, nie płacz. Przepraszam za Bellę. Czasem nie myśli co mówi, na pewno nie chciała Cie urazić.
Założyłam szybko buty i wybiegłam z domu. Bałam się, że resztka mojego mózgu wyparuje.
Pojechałam samochodem do centrum. Weszłam do McDonalda. Miałam wielką ochotę na szejka. Kiedy kupiłam, wyszłam i oparłam się o samochód.
-Belllllalalalala?! - ktoś krzyknął. Odwróciłam się i zobaczyłam Julię Stewart. Tak, tę wampirzycę. Chodziła kiwając się na boki. Sama. Gdyby nie to, że wampiry raczej nie piją, pomyślałabym że jest pijana.
-Bellaaaa? - zapytała jakby nie do końca mogła mnie poznać. Kiwnęłam głową, lekko oszołomiona.
-Co tutaj robisz? - zapytałam. Julia wybuchnęła śmiechem.
-A tak sobie przechodzę... miasto zwiedzam. Hahahaha.
-Może lepiej powinnaś zadzwonić do Edwarda.
Jednak nic nie odpowiedziała. W pewnym momencie jakby się zamysliła.
-Wiesz co. Hahahaha.. ja się zawsze zastanawiałam jak on może z Tobą być... hahaha.. bo jak ty masz okres to krew ci leci. hahahah.. i bardzo dobrze ją czuć. - i się śmiała się dalej. Lekko byłam zawstydzona.
-Yyyy... Julia. Co jest?
-Upiłam się tylko troszkę. Troszeczkę. Odrobinkę. Hahaha. - myslałam że się wywróci ale ona tylko chciała sobie zawiązać but.
-Myślałam, że wampiry niczego nie piją. - wyznałam zaskoczona. Ona znowu się śmiała.
-Bo ja wąchałam. W Ą C H A Ł A M! Tylko zapach kotów podczas chcicy tak na nas działa.
-Kotów podczas chcicy? - byłam tak oszołomiona, że nie mogłam racjonalnie myśleć.
-Tak. Powinnaś powąchać. Hahahaha!
I poszła dalej przed siebie, ledwo utrzymując równowagę.
To czego się dowiedziałam jeszcze bardziej mieszało mi w mózgu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|